piątek, 15 stycznia 2010

Tajemniczy ogród

Sądny uśmiech błazna
z podstępnym workiem sentymentalizmu.
Tańczyłeś na pokuszenie
w mojej kamiennej, świątynnej antresoli.

Sugestie uleciały z namiętnego uśmieszku
jak uwolniony mały, dziki ptaszek,
aby szybować ku doskonałej żerdzi.
Ukryte tam gdzie mówiłaś.
Pragnę ścigać to miejsce,
i znaleźć schronienie wewnątrz
twojego spazmatycznego, tajemniczego ogrodu.

Wstrzymam swoje słowa, moje myśli,
gestem porzucę pragnienia.
Następnie, jak potężny cedr upadnę ku ziemi.

Próbowałam rozwiać rosnący zachwyt,
ale zamiast nacisnęłam na
niektóre niewątpliwie prymitywne przyjemności.
Z twojej oprawy natarczywości,
odnajdę się upojona
dopóki absolutna uległość zostanie jedynym wyjściem.

1 komentarz:

g8 pisze...

est wszystko, jak trzeba;)
zwłaszcza w kontekście użytego porównania..